Kiedy brakuje pieniędzy i czasu: dyrektorzy szpitali kuszeni przez "dziką" restrukturyzację

- Rada Dialogu Społecznego zaapelowała, by Rada Ministrów podjęła działania zapobiegające nadużywaniu przepisów prawa restrukturyzacyjnego wobec SPZOZ-ów
- Znalazło się kilka kancelarii prawnych, które wyczuły w tym dobry interes i oferują szpitalom swoje usługi, choć restrukturyzacja SPZOZ-ów jest całkowicie nielegalna — mówi Wojciech Wiśniewski, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich
- Istnieje ryzyko, że zrestrukturyzowane szpitale mogłyby odmawiać spłaty zobowiązań za dostarczone usługi, ale i za świadczoną na ich rzecz pracę
- Szpitale sięgające po przepisy prawa restrukturyzacyjnego to najczęściej placówki w bardzo trudnej sytuacji finansowej i z zagrożoną płynnością
Strona społeczna Rady Dialogu Społecznego przyjęła stanowisko w sprawie ochrony pracowników i kontrahentów wobec prób restrukturyzacji samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej (SPZOZ). Zdaniem związków zawodowych i pracodawców „jest to poważne zagrożenie dla stabilności systemu ochrony zdrowia”.
RDS zaapelowała, by Rada Ministrów podjęła działania zapobiegające nadużywaniu przepisów prawa restrukturyzacyjnego wobec SPZOZ oraz by Ministerstwo Zdrowia podjęło dialog z partnerami społecznymi i upowszechniło świadomość, że takie praktyki są niedopuszczalne.
Jak dowiedział się Rynek Zdrowia, w ostatnich miesiącach niektóre SPZOZ korzystają ze wsparcia kilku kancelarii prawnych i decydują się na wstąpienie na ścieżkę restrukturyzacji. Chodzi o sześć szpitali.
- Wiemy o kilku takich placówkach. Jestem jednak przekonany, że gdyby choć jedno takie postępowanie znalazło pozytywny finał, w kolejce będzie ponad 180 szpitali z ujemnymi kapitałami własnymi, które chętnie skorzystają z tej samej ścieżki z uwagi na swoje problemy wynikające z trudności z zachowaniem płynności finansowej. Tymczasem SPZOZ-y to podmioty publiczne, nie można więc stosować do nich tych samych przepisów restrukturyzacyjnych, co do przedsiębiorstw. Mimo to znalazło się kilka kancelarii prawnych, które wyczuły w tym dobry interes i oferują szpitalom swoje usługi w tym zakresie, choć restrukturyzacja SPZOZ-ów jest całkowicie nielegalna - mówi Wojciech Wiśniewski, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Jak dodaje, ustawa o działalności leczniczej wyraźnie wskazuje, że SPZOZ-y mogą korzystać z planów naprawczych, aby się zreorganizować i poprawić swoją sytuację finansową. SPZOZ-y mogą też przekształcić się w spółkę prawa handlowego i wówczas korzystać z możliwości stworzonych przez przepisy restrukturyzacyjne.
Jakie mogą być konsekwencje tego procederu? O związanym z tym ryzyku dla całego systemu ochrony zdrowia strona społeczna alarmowała już podczas prac nad ustawą o reformie szpitali. W jednej z jej początkowych wersji zapisano możliwość łączenia SPZOZ-ów ze spółkami kapitałowymi, z czego następnie zrezygnowano. Dlaczego zatem restrukturyzacja jest tak groźna?
- Musimy pamiętać, że SPZOZ-y korzystają z taniego kredytu, co często jest w ogóle warunkiem ich działalności. Gdyby SPZOZ-y zaczęły się restrukturyzować, banki po prostu zaczęłyby wypowiadać im kredyty, szpitale nie mogłyby więc prowadzić swojej działalności. Dotyczyłoby to wszystkich SPZOZ-ów, czyli całego sektora. Gdyby SPZOZ-y przestały regulować swoje zobowiązania, dostawcy usług odmówiłyby świadczenia usług i dostarczania towarów. A warto przypomnieć, że dzięki temu, że SPZOZ-y są uznawane za wiarygodne podmioty mogą korzystać z preferencyjnych stawek w tym zakresie. Zrestrukturyzowane na dziko SPZOZ-y mogłyby częściowo nie płacić za pracę, dostarczone towary czy usługi. Takie ryzyko dotyczyłoby nie tylko dostawców, ale też np. pracowników medycznych zatrudnionych w oparciu o kontrakty - zauważa Wiśniewski.
Od pół roku strona społeczna bezskutecznie stara się o organizację przez Ministerstwo Zdrowia spotkania w tej sprawie, w którym uczestniczyliby zarządzający szpitalami oraz organizacje zrzeszające jednostki samorządu terytorialnego.
Wymagana zgoda związku zawodowegoW obronie publicznego charakteru SPZOZ-ów stanęło także Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. Zdaniem OPZZ stosowanie w takich wypadkach rozszerzającej wykładni przepisów prawa restrukturyzacyjnego jest bezprawne.
- Od jakiegoś już czasu pracownicy sygnalizują nam, że w ich miejscach pracy pojawiają się próby przekształceń szpitali w formie SPZOZ-ów na mocy prawa restrukturyzacyjnego. Warto przypomnieć, że zgodnie z ustawą o związkach zawodowych każda zmiana zasad zatrudniania i wynagradzania, a takie często bywają elementem restrukturyzacji, powinna być konsultowana z zakładowymi związkami zawodowymi. Niestety, nie zawsze odbywa się to z poszanowaniem zasad dialogu społecznego - mówi Renata Górna, Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych.
Zrestrukturyzowane „na dziko” SPZOZ-y mogłyby odmawiać spłaty zobowiązań za dostarczone usługi, ale i za świadczoną na ich rzecz pracę. Chodzi zarówno o pracowników zatrudnionych na umowę o pracę, jak i na kontraktach.
- Pracownicy kontraktowi, głównie lekarze i pielęgniarki, zaczęliby po prostu odpływać z takich placówek w poszukiwaniu stabilniejszego miejsca zatrudnienia, ale w gorszej sytuacji pozostaną zatrudnieni na umowę o pracę – oni często nie będą mieli wyboru przyjmowania gorszych warunków, także płacowych. Ostatecznie — brak kadry to brak ciągłości diagnostyki i leczenia, a to koniec końców odbiłoby się na funkcjonowaniu szpitala i pacjentach — dodaje Renata Górna.
Szpitale tracące płynność nie mogą czekaćOczywiście, decyzja SPZOZ-ów o wejściu na ścieżkę restrukturyzacji budzi niepokój dostawców usług i wierzycieli.
- Z ich punktu widzenia to sytuacja ryzykowna: skoro szpital zobowiązał się do zapłaty za dostarczone towary i usługi, powinien dotrzymywać warunków umowy, a w razie opóźnień wierzyciel ma prawo do naliczania odsetek - mówi Tomasz Kopiec, dyrektor naczelny w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym im. prof. W. Orłowskiego Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie.
Z drugiej jednak strony trzeba pamiętać, że szpitale sięgające po przepisy prawa restrukturyzacyjnego to najczęściej placówki w bardzo trudnej sytuacji finansowej, z dużym zadłużeniem i zagrożoną płynnością.
- Dyrektorzy podejmują więc działania, które – choć radykalne – pozwalają chronić majątek szpitala i interesy pracowników, utrzymując jednocześnie ciągłość świadczeń. Problem jednak polega na tym, że masowe sięganie po restrukturyzację może skutkować zniechęceniem dostawców do startowania w przetargach. W obawie przed ryzykiem mogą oni wycofać się z postępowań, a szpitali często nie stać na przedpłaty czy większe zaliczki - zwraca uwagę Tomasz Kopiec.
W wielu placówkach koszty odsetek od zadłużenia i opóźnień w płatnościach „zjadają” znaczną część środków otrzymywanych z NFZ. W rezultacie szybkie dochodzenie należności przez wierzycieli pogłębia utratę płynności finansowej. Dodatkowym problemem stał się skok cen usług i dostaw po uruchomieniu środków z KPO – dotyczy to nie tylko sektora IT, lecz także aparatury medycznej czy usług serwisowych.
- Szpitale muszą zapłacić VAT od inwestycji finansowanych z KPO, co w przypadku większych projektów oznacza kwoty rzędu kilkunastu milionów złotych – często wymagające kredytowania u dostawców. Ustawa o działalności leczniczej pozwala SPZOZ-om korzystać z planów naprawczych, które mają poprawiać sytuację finansową i organizacyjną placówek. W praktyce jednak jest to proces wieloletni i wymagający współpracy lokalnych decydentów. Tymczasem szpitale tracące płynność nie mogą czekać – muszą zapewnić bieżącą opiekę i wynagrodzenia dla pracowników. W niektórych regionach dodatkowym problemem jest brak zgody na konsolidację jednostek wynikający z lokalnej polityki, mimo że takie połączenia mogłyby przynieść korzyści pacjentom, systemowi i samym szpitalom - wskazuje Tomasz Kopiec.
Różne interpretacje obowiązującego prawaW grudniu 2024 roku szpital w Sanoku, korzystając ze wsparcia doradcy restrukturyzacyjnego, zdecydował się na skorzystanie z procedury Postępowania o Zatwierdzenie Układu. Jak mówi Rynkowi Zdrowia Grzegorz Panek, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Sanoku, miał nadzieję na szybkie dogadanie się z wierzycielami co do spłaty zadłużenia.
- W kwietniu tego roku postępowanie zakończyło się niestety niczym, wierzyciele w większości byli za przyjęciem układu, ale niestety zabrakło około 2 proc. głosów do jego zawarcia. Od tamtego czasu szpital prowadził szeroko zakrojone negocjacje z wierzycielami, w efekcie udało się podpisać ok. 60 ugód. W mojej ocenie najwięcej sensu ma restrukturyzacja połączona z procesem oddłużania i kompleksowymi zmianami organizacyjnymi, ze zmianą profilu szpitala czy części oddziałów włącznie. Ustawa z dnia 17 września tylko częściowo pozwala na realizację koniecznych zmian w szpitalach powiatowych, ale dla kompleksowej restrukturyzacji podmiotu leczniczego konieczne są także pieniądze, których brak - podkreśla w rozmowie z Rynkiem Zdrowia.
Sytuacja finansowa szpitala w Sanoku jest podobna do sytuacji wielu innych szpitali powiatowych w Polsce. Placówka realizuje przede wszystkim świadczenia z podstawowych obszarów. Wykonuje też co prawda lepiej opłacane przez NFZ świadczenia specjalistyczne, ale uzyskane w ten sposób środki nie wystarczą do tego, by pokryć wszystkie koszty.
Jak mówi dyrektor Panek, wynagrodzenia z tytułu umów o pracę wraz z pochodnymi stanowią ok. 60 proc. wszystkich kosztów szpitala w Sanoku, natomiast wszystkie koszty osobowe (praca plus umowy cywilne) przekraczają 90 proc. przychodów z NFZ – i to jest podstawowy problem.
- W przeciwieństwie do ustawy Prawo upadłościowe przepisy ujęte w ustawie Prawo restrukturyzacyjne mogą mieć zastosowanie do SPZOZ-ów. Oczywiście są wątpliwości dotyczące ich zdolności restrukturyzacyjnej, gdyż SPZOZ nie jest przedsiębiorcą w rozumieniu ustawy o działalności leczniczej, natomiast jest przedsiębiorcą w rozumieniu Kodeksu cywilnego, dlatego w tym zakresie istnieją różne interpretacje. Prawna furtka dla SPZOZ-ów w mojej ocenie zatem istnieje. Oddłużenie szpitala w ten sposób szpitala i umożliwienie placówce zawarcia ugód z wierzycielami jest korzystne, ale bez wsparcia finansowego problem zadłużenia nie zniknie. Tak rozumiana restrukturyzacja będzie więc rozwiązaniem tymczasowym. Co ważne, podobnie będzie w przypadku przekształcenia SPZOZ w spółkę prawa handlowego. Jeśli zadłużenie przejdzie na spółkę, a powiaty jej nie dokapitalizują, będzie ona już na starcie zagrożona ryzykiem upadłości. Jest to też więc jakieś wyjście z trudnej sytuacji finansowej, ale nie gwarantujące sukcesu — dodaje Grzegorz Panek.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
rynekzdrowia